Mad Max: Na drodze gniewu-Wielogłos
To jednak co zaskakuje najbardziej to wspomniana dokładność z jaką
George Miller buduje świat naszego Lawrence’a z stacji benzynowej. Mimo iż
tempo akcji nie spada, a w szczątkowych dialogach otrzymujemy niezbędne minimum
informacji, to gdzieś tam pomiędzy wybuchami reżyser przemyca nam elementy
świata tak wyraziste, iż możemy uznać nowego Mad Maxa za początek nowego
uniwersum. (Zresztą już powstaje gra komputerowa, a Miller przebąkuje o
kolejnych sequelach)
Jeżeli miałbym szukać wad to jedyna jaka mi przychodzi do
głowy to słabe wykorzystanie Toma Hardy’ego. Swoją wartość aktorską udowodnił
już nie raz , więc chciałoby się aby wniósł coś więcej do filmu, niż same rzucanie
one-linerów. Ale i tak nowy Mad Max
zamiata tegoroczną konkurencje na czele
z przegadanymi i przehajpowanymi Avengersami. Na koniec użyje frazesu: „Dla
takich filmów jak „Mad Max: Na drodze gniewu zostało stworzone kino”.
Michał Nadolle:Wielu fanów miało
sporo wątpliwości odnośnie filmu „Mad Max: Na drodze gniewu”, kontynuacji
niezapomnianej serii postapo z Melem Gibsonem w roli głównej. Reżyserem
ponownie jest George Miller, twórca wcześniejszych części, ale rolę Maxa zagrał
tym razem Tom Hardy. Jak zwykle uważano, że będzie to kolejny „gwałt na marce”.
Film na szczęście okazał się ogromnym zaskoczeniem. Zawiera on mnóstwo uroku
poprzednich części (kiczowata trójka się nie liczy), oferuje wiele nowego od
siebie.
Świat postapokalipsy stał się bardziej rozbudowany,
wprowadzono ciekawe pomysły z nowymi religiami, kulturą i zwyczajami. Reżyser
doskonale pamięta, jak się kręci dobre kino akcji. „Mad Max” jest wypełniony
pościgami, wybuchami i strzelaninami. W przeciwieństwie do konkurencji, twórcy
nie poszli na łatwiznę. Zamiast kiczowatego CGI, mamy autentyczne,
spektakularne eksplozje, popisy kaskaderskie, rozbijające się pojazdy i
przepiękne plenery. Świetny, dynamiczny montaż, nie ograniczający się do
szybkich cięć i trzęsącej się kamery. Nie ma wymuszonych gagów, ekspozycji,
wątków pobocznych, oraz zaniżonej kategorii wiekowej, tylko czysta akcja dla
dużych chłopców. Warstwa wizualna powala. Kostiumy, charakteryzacja, projekty
pojazdów niezwykle pomysłowe i dopracowane. Muzyka zespołu Junkie XL idealnie
buduje napięcie i tworzy klimat. Obsada spisała się wyśmienicie. Tom Hardy jest
godnym następcą Mela Gibsona, a Charlie Theorn to wiarygodna, silna kobieca
postać z charakterem. Jedyne co mi przeszkadzało to pewne ujęcia wygenerowane
komputerowo i efekty 3D, na szczęście jest tego niewiele. „Mad Max: Na drodze
gniewu” to jeden z najlepszych blockbusterów ostatnich lat. Film prosty, ale
wykonany rewelacyjnie, z pomysłem i zaangażowaniem.
Komentarze
Prześlij komentarz