Doktor No - narodziny legendy



My name is Bond. James Bond. Chyba każdy kojarzy te słowa. W latach 50/60, brytyjski pisarz, Ian Flemming stworzył słynną serię powieści o Jamesie Bondzie. Krótko po sukcesie książki Casino Royal, w 1954 roku nakręcono adaptację w postaci serialu telewizyjnego z Barrym Nelsonem w roli głównej. Projekt nie odniósł sukcesu i wszystko skończyło się na odcinku pilotażowym. Kilka lat później, w 1962 roku zekranizowano inną historię o Jamesie Bondzie, tym razem na dużym ekranie, a jego tytuł to Doktor No.

www.popoptiq.com

Z dzisiejszej perspektywy historia wydaje się typowa dla kina szpiegowskiego. Brytyjski agent 007, James Bond wyrusza na Jamajkę w poszukiwaniu agenta Strangweysa, który w trakcie wykonywania ważnej misji zaginął bez śladu. Protagonista w czasie swoich poszukiwań staje się celem ataków ze strony wielkiej, tajnej organizacji, przygotowującej spisek na skalę globalną.

Doktor No można uznać za blockbustera swojej epoki. To czyste kino rozrywkowe – prosta, zrozumiała historia, szybkie tempo, lekki ton, spora dawka akcji, humoru itd. Film zdążył się już zestarzeć, z dzisiejszej perspektywy fabuła wydaje się absurdalna i przewidywalna, efekty specjalne umowne, a wizerunek zarówno kobiet jak i Jamajczyków obraźliwy. Nie należy jednak zapominać, jak wielki wpływ wywarł nie tylko na kino sensacyjne/szpiegowskie, ale na samą popkulturę. Sporo schematów charakterystycznych dla spy movies, możemy już zaobserwować w filmie Terencea Younga – przystojny agent ratujący świat przed tajną organizacją, zawsze cało wychodzący z opresji, któremu towarzyszą atrakcyjne kobiety. Najmocniejszym i najbardziej charakterystycznym elementem filmu, jest sam James Bond. Agent 007 to chodzący ideał mężczyzny: przystojny, pewny siebie, doświadczony, nieustraszony, sprytny, doskonale posługujący się bronią, pojazdami, któremu ulegają wszystkie piękne dziewczyny i który zawsze cało wychodzi z opresji (nie brudząc nawet garnituru). Postać mimo iż mało realistyczna, błyskawicznie wzbudza sympatię widzów. W rolę protagonisty wcielił się legendarny Sean Connery, przez wielu fanów uważany za najlepszego Bonda z serii. Aktor swoim charakterem i urokiem osobistym świetnie wpasowuje się w wizerunek wyidealizowanego agenta. Bije od niego pewność siebie, charyzma, oraz dystans do otaczającego świata.

justcomma.wordpress.com
Od strony audiowizualnej czuć egzotykę kraju, do którego przebywa James Bond. Zdjęcia wyglądają niczym wizytówki z Jamajki – kolorowe, słoneczne itd. Już w Doktorze No mamy okazję usłyszeć niezapomniany motyw przewodni serii skomponowany przez Johna Barrego. Utwór ten jest już tak powszechnie rozpoznawalny, że nawet ludzie którzy nie mieli styczności z filmami potrafią go zanucić. Oczywiście poza tym towarzyszy nam lokalna (jamajska) muzyka, nadająca obrazowi egzotyki.

Twórcy sami podchodzą do tematu z dystansem. Chociaż w trakcie seansu nie brakuje przemocy i dramaturgii, wszystko przedstawione jest w odpowiednio lekkim tonie. Na wstępie jesteśmy świadkami morderstwa, zabójcy w filmie zostali ukazani jako… Trzy Ślepe Myszy. Sam James Bond, który często wykonuje niebezpieczne zadania nigdy nie traci pewności siebie i humoru, zawsze znajduje czas na drinka i romans z kolejną ślicznotką. 

surprisinglycompetentmedia.com
Doktor No nie jest może filmem wybitnym, ale na pewno wpływowym. To on dał początek jednej z najdłuższych serii w historii kina, która z każdą kolejną częścią bije rekordy popularności. Nie muszę polecać tego filmu fanom Bonda, bo pewnie wszyscy znają go lepiej ode mnie. Dla reszty to na pewno pozycja warta uwagi, mimo pewnych archaizmów to nadal kawał dobrego kina rozrywkowego.

Komentarze

Popularne posty