Batman v Superman: Świt Sprawiedliwości - No wszystko fajnie, tylko gdzie się podział scenariusz?
Mało które filmy
wywołują tyle zamieszania co adaptacje komiksów, zwłaszcza te należące do DC Comics. Wydawnictwo to jest odpowiedzialne za najbardziej kultowe i
przełomowe serie komiksów i ich adaptacje w historii popkultury. W ciągu
ostatnich lat realizują wyjątkowo trudne zadanie – nakręcenie wielkiej serii
adaptacji komiksów superbohaterskich opartych na jednym, spójnym filmowym
uniwersum. Zadanie skutecznie realizuje konkurencja w postaci Marvela -
najpierw wyprodukowało filmy o Iron Manie, Kapitanie Ameryka, Hulku i Thorze, a
następnie epicki cross over w postaci Avengers.
DC ma jednak odmienne podejście.
Można wiecznie dywagować, która wytwórnia tworzy lepsze
komiksy i filmy. Nie ulega jednak wątpliwości, że to bohaterowie DC cieszą się większą
popularnością, konkretniej mówiąc Batman i Superman. Z tych właśnie powodów
producenci wpadli na odważny pomysł –wyprodukowania cross over z tymi
postaciami w roli głównej, który jednocześnie będzie wstępem do wielkiego,
filmowego uniwersum.
Batman v Superman:
Świt Sprawiedliwości jest bezpośrednim sequelem Człowieka ze Stali. Clark Kent (Henry Cavill) już od dwóch lat działa jako
Superman. Jego istnienie i metody są jednak różnie odbierane przez ludzi.
Zastanawiają się oni, czy swoją działalnością bardziej pomaga, czy szkodzi. Czy
zawsze można na nim polegać? Czy pewnego dnia nie obróci się przeciwko ludzkości?
Do sceptyków zaliczają się m.in. Bruce Wayne/Batman (Ben Affleck) i Lex Luthor (Jesse Eisenberg), którzy powoli
wdrażają plan eliminacji Supermana.
forums.superherohype.com |
Jaki filmowy Superman jest, każdy wie kto widział Człowieka ze Stali. Jedni odrzucili
nowoczesny wizerunek bohatera, inni zaakceptowali. Jak w takim razie prezentuje
się zupełnie nowy Batman grany przez Bena Afflecka? Kiedy ogłoszono wybór
aktora, fani jednoznacznie wybuchli gniewem, obawiali się fatalnej kreacji
niczym Deradevil z 2003 roku. Na szczęście okazało się zupełnie przeciwnie.
To właściwy aktor na właściwym miejscu – jego wzrost, muskularna sylwetka ,
aparycja idealnie wpasowują się w postać. Aktor skutecznie przechodzi w czarującego
playboya, nihilistę i wyrachowanego obrońcę miasta Gotham. Jest to zdecydowanie
najbardziej zbliżony Batman do komiksowego pierwowzoru. Świetnie prezentuje się
także Jeremy Irons jako jego służący, Alfred. To zupełnie inna postać niż ta zagrana
przez Michaela Canea. Jest bardziej ponury, cyniczny i sarkastyczny. Po raz
pierwszy na dużym ekranie zobaczymy Diane Prince aka Wonder Woman , graną przez
Gal Gadot. Niestety jest jej niewiele na ekranie i jest ona wciśnięta do filmu
jakby na siłę. Co nie zmienia faktu, że aktorka spisała się wyśmienicie, a po
przemianie w Wonder Woman (w finale) robi ogromne wrażenie. Niestety zupełnie
odwrotnie jest ze złoczyńcami. W filmie pojawiają się dwaj najwięksi komiksowi
wrogowie Supermana – Lex Luthor i Doomsday. Ten pierwszy w niczym nie
przypomina postaci znanej komiksów. Zamiast dojrzałego, opanowanego, niezwykle
inteligentnego (łysego) geniusza zbrodni, otrzymujemy niepoczytalnego,
zakompleksionego młodzieńca (z bujną czupryną) z manierą Jima Carreya. Doomsday
pojawia się dopiero pod koniec, jego obecność nie jest szczególnie uzasadniona,
a wyglądem zdecydowanie bardziej przypomina trolla z Władcy Pierścieni.
screenrant.com |
Wizualnie film prezentuje się bardzo dobrze – dużo
dopracowanych, wyjątkowo stylowych kadrów, dobre efekty specjalne. Podobnie
jest z warstwą dźwiękową – ponownie otrzymamy kilka bardzo klimatycznych
utworów, skomponowanych przez Hansa Zimmera (o ile lubicie jego twórczość) i
Junkle XL. Sceny akcji są emocjonujące i efektowne, zwłaszcza te z udziałem
Batmana. Batman v Superman utrzymany
jest w podobnym tonie co Człowiek ze
Stali i trylogia o Mrocznym Rycerzu
– dominuje mrok, powaga, klimatyczne filtry nałożone na obraz. Dla niektórych
wada, dla mnie zaleta. Miła odmiana po kolorowych, pełnych humoru filmach
Marvela.
screencrush.com |
Fani komiksów mogą zauważyć liczne nawiązania, szczególnie
do The Dark Knight Returns Franka
Millera. W obu przypadkach mamy wątki społeczno-polityczne. Świat jest
podzielony na sympatyków i sceptyków superbohaterów. Często oglądamy relacje
telewizyjne, wywiady, dyskusje między politykami. Sam Batman jest ukazany w
podobny sposób, jako upadły bohater. Starzeje się, jest coraz bardziej
zmęczony, zgorzkniały, traci kontrolę nad sobą, sięga po coraz bardziej
drastyczne metody. Przynajmniej kilka scen jest wierną rekonstrukcją z
kultowego komiksu. Są też oczywiście nawiązania do innych tytułów. Jest
sekwencja snu mocno zainspirowana Injustice:
Gods Among Us, trzeci akt filmu przypominający The Death of Superman, oraz cała masa krótkich scen, pojedynczych
ujęć i dialogów nawiązujących do jeszcze innych komiksów.
Batman v Superman
powstawał znacznie dłużej, niż produkcje konkurencji. Starano się stworzyć jak
najlepszy film – poważniejszy, ambitniejszy, z rozmachem. Zamierzano jedną
produkcją stworzyć wstęp do większego cross overa, jakim jest Liga Sprawiedliwości. Niestety ambicje
przerosły twórców. Wymienione wyżej zalety nie są w stanie wybronić okropnego
scenariusza. Film posiada podobne wady co Niesamowity
Spider-Man 2 i Avengers 2: Czas
Ultrona, zawiera zbyt wiele wątków i postaci. Co chwile przeskakujemy
między różnymi historiami, które przez dłuższy czas w ogóle się nie
przeplatają. Sceny są źle zmontowane, tempo nierówne, brakuje spójności. Efekt
jest taki, że z czasem trudno w ogóle nadążyć za fabułą, czuje się chaos. Jest
też cała masa dziur fabularnych, absurdów i nieścisłości. Starano się
zbalansować wątki, ale przez to żaden nie jest dostatecznie rozwinięty.
Bohaterowie ciągle działają, jednak nie wiadomo jakie są relacje między nimi
oraz ich motywacje. Zdecydowanie najciekawszy jest wątek Batmana, ale niestety
on równie powiela te błędy. Film trwa 2 i pół godziny, ale nadal ma się
wrażenie pośpiechu. Najbardziej niezrozumiałe są wątki nawiązujące do Ligii Sprawiedliwości. Pojawiają się
znikąd liczne postacie, które poznamy dopiero w przyszłości. W rezultacie Batman v Superman wygląda jak
niedokończony, pocięty film. Część kluczowych scen dla rozwoju charakterologii
postaci i fabuły przepadła, a przebieg niektórych wątków poznamy dopiero w
późniejszych filmach.
www.technobuffalo.com |
Batman v Superman:
Świt Sprawiedliwości jest bardzo nierównym filmem. Posiada bardzo dobrą
warstwę wizualną, obsadę (nie licząc Eisenberga) i sceny akcji, za to
scenariuszowo jeden, wielki bajzel. Film pozbawiony ładu, składu i sensu. Może
przypaść do gustu, jeżeli jesteście fanami DC, twórczości Nolana i Snydera,
oraz macie dużą tolerancję dla błędów w scenariuszu. Ale nawet przy takim
nastawieniu, będziecie nieraz czuli dezorientację i niedosyt. Niestety jest to
przerost formy nad treścią. Pozostaje mieć nadzieję, że
wersja rozszerzona wydana na Blu-Ray okaże się bardziej dopracowanym, logicznym
i spójnym dziełem.
Komentarze
Prześlij komentarz