Niesamowity Spider-Man 2, czyli wrażliwy superbohater.
Druga część Niesamowitego
Spider-Mana pokazuje Peter‘a Parker’a(Andrew Garfield) jako nie do końca
rozgarniętego bohatera. Z jednej strony jest wrażliwym facetem kochającym swoją
Gwen(Emma Stone, zdobywczyni nagrody za rolę pierwszoplanową w filmie „Łatwa
dziewczyna” z roku 2011), a z drugiej strony jest obrońcą Nowego Jorku,
człowiekiem prawym i tak dalej, jak na bohatera przystało. Młody „super-policjant”
jest tak poza tym, trochę geniuszem, a przede wszystkim spontanicznym i
błyskotliwym facetem. Reżyser Marc Webb(
twórca komedii „500 dni miłości” z 2009r oraz pierwszej części Niesamowitego
Spider-Mana) postawił w tym filmie przede wszystkim na akcje i efekty
specjalne.
Ale czy to dobrze?
www.banzaj.pl |
Nie do końca. Fabuła została podzielona na trzy różne wątki, które są oddzielone tzw. „grubą kreską”, co razi w oczy, bo nie ma delikatnego przejścia pomiędzy nimi. Zacznijmy od wątku miłosnego, który jako pierwszy rzuca nam się pod nogi. Peter i Gwen są parą z problemami. Dobra, ale każdy powie w tej chwili, że wszyscy mają problemy i leży to w naturze ludzkiej i tak dalej. Tutaj te „wyzwania” nie są zwyczajne i niskich lotów( i to dosłownie). Chociaż szukają rozwiązania, to raczej średnio im to wychodzi. Raz zrywają ze sobą, potem znowu są razem. On chce dotrzymać obietnicy złożonej jej ojcu, ale ją kocha i tego nie robi, a ona natomiast nie chce być znowu zraniona. I tak to kółko dramatyczno-romantyczne się zapętla. Właściwie sami nie wiedzą czego tak naprawdę chcą. Istna miłosna sinusoida, przeplatana dodatkowo wartką akcją i problemami spoza ich związku. I na tym w sumie mogę zakończyć temat romansidła, chociaż jest on strasznie długi, bo trwa prawie połowę filmu, to jest tak bardzo typowy i przewidywalny, że nie da się tego rozpisać na większą ilość słów.
Drugi wątek, to korporacyjna historia o firmie przejętej po śmierci ojca przez syna. Rolę młodego zagrał Dane DeHaan(znany z ciekawego filmu „Kronika” z 2012 roku. Zagrał on również w takich produkcjach jak „Gangster” czy „Metallica: Through the Never”) Tego typu sceny były w każdej poprzedniej części Spider-Mana, bez względu na to, kto był reżyserem. Standardowo, ojciec(Chris Cooper jako Norman Osborne) posiadający potężną firmę zajmującą się różnego rodzaju badaniami, jest chory na nietypową chorobę i wydając grube pieniądze przeprowadza eksperymenty lub zajmuje się tajnymi projektami mającymi na celu wyleczenie go - tym samym wyjście z opresji i zakończenie swoistej „batalii z biologią” happy endem. Oczywiście mu się to nie udaje zazwyczaj z braku jakiegoś super ważnego składnika, bez którego eksperyment się nie powiedzie albo jest już na tyle pogrążony w złym stanie, że po prostu zabrakło mu czasu.
Co następuje dalej? To proste. Zwraca się do
syna, który jest emocjonalnie zaniedbany przez ojca, aby ten dokończył jego
dzieło. I tutaj jest ten tzw. fragment-szablon. Dziedzic spadku (czyli
przeważnie nie małej fortuny) jest
bogatym nastolatkiem, który nienawidzi swojego ojca, ze względu na to, że nie spędza z nim wystarczająco dużo
czasu. W najnowszym Spider-Manie jest to poświęcenie dzieciństwa młodego, na
rzecz tzw. „wyższych celów”. Po przejęciu firmy „OsCorp” przez Harrego,
dowiaduje się on, nad czym pracował ojciec i co tak naprawdę odziedziczył
(choroba genetyczna - zielona skóra, szpony zamiast palców). Osbourne próbuje
znaleźć sposób na rozwiązanie problemu lecz jest to nadzwyczaj trudne zadanie.
http://images.gildia.pl |
Starczy o krawaciarzach, teraz
przejdziemy do tego co jest najbardziej istotne w tym filmie czyli akcji.
Batalia między dobrem, a złem rozgrywa się w Nowym Jorku. Kim jest przeciwnik
Peter’a? Jamie Foxx(znany z filmu „Django”(2012r) oraz zdobywca Oscara za rolę
w filmie „Ray” z roku 2005), który wcielił się w rolę Max ’a. Jest on
przeciętnym, korporacyjnym „mózgowcem”, który nie ma własnego zdania, jest
zakompleksiony, samotny i niezbyt towarzyski. W pracy wszyscy nim pomiatają, a on sam nie ma
odwagi, by zareagować na zaczepki kolegów z pracy. Jest wyobcowany z życia towarzyskiego w
społeczeństwie. Jedyną jego pasją, a w zasadzie obsesją jest Spider-Man. Tak
wielkie zainteresowanie tą postacią ma ze względu na to, że został przez niego
uratowany. Electro zanim jeszcze został posiadaczem mocy nie wiadomo ilu
żarówek , był człowiekiem zamkniętym we własnym wyimaginowanym świecie. W
którym główny bohater był jego przyjacielem. Wszystko uległo jednak zmianie,
gdy stał się już nasączonym do szpiku kości elektrycznym potworem. Jego
narastający gniew i chęć „zemsty”, na pewno Parker poczuł na własnej skórze. W
skrócie można opisać przeciwnika Peter ‘a jako władcę elektryczności (nie mylić
z elektrykiem). Chociaż walka z tego typu przeciwnikiem (i tu was zaskoczę)
raczej nie polega na płaceniu rachunków za prąd, to akcja i potyczki w mieście
są istotnie ciekawe.
Reżyser
zdecydowanie postawił na zjawiskowość, wartkość i efektywność filmu. Efekty
specjalne są powiedziałbym, że zbyt przesadzone, co tworzy taką niespójność
między dwoma poprzednimi wątkami. Akcja
jest na wysokim poziomie, chociaż nie trzyma w napięciu, ani nie powala na
kolana. I tutaj kończy mi się wena na opisywanie tych najbardziej
spektakularnych scen filmie, bo jest typowa dla tego gatunku. Pewnie z tego
względu, że widzowie zdążyli się przyzwyczaić, do tego typu scen i w tej chwili
są głodni czegoś, co zdoła ich zaskoczyć. A raczej nie udało im się tego
dokonać, skoro wałkują ciągle ten sam temat, bohatera i historie.
Muzyka
w filmie została skomponowana przez takich artystów jak: Hans Zimmer, Pharrell
Williams, Johnny Marr oraz Alicia Keys. Na soundtracku do Niesamowity
Spider-Man 2 znajdziemy także nowe piosenki The Neighbourhood, LIZ, Alvin Ris i
Phosphorescent. Singlem promującym film została piosenka „It's On Again” Alicii
Keys ft. Kendrick Lamar. Muzyka oddaje klimat produkcji i jest niezwykłym
uzupełnieniem tego całego przedsięwzięcia.
Teraz
odpowiem wam na pytanie, które mnie również po części nie dawało spokoju. Dlaczego
podzieliłem tą produkcje na trzy części? Ponieważ takie można odnieść wrażenie
po obejrzeniu i już w trakcie oglądania kolejnych scen z Peter’em Parker’em. Marc
Webb próbował stworzyć coś nowego i w pewnym stopniu odcinającego się od
poprzednich części niesygnowanych słowem „Amazing”, ale przez to film jest
niespójny. Chociaż reżyser próbuje powiązać te wszystkie sceny w jakąś logiczną
całość, to można łatwo zauważyć, gdzie
się kończy jeden epizod, a zaczyna następny. Niczym przy zmianie kanałów w
telewizji.
Moja ocena: 6/10
Komentarze
Prześlij komentarz