Hardkor Disko (2014) – Kolejna historia o zbuntowanej młodzieży?
Można byłoby po prostu zaszufladkować ten film wpisując go
do „zbuntowanej młodzieży”. Jednakże nie do końca tak jest. Zważywszy na to, że
budżet nie był zbyt wysoki to i tak jestem pełen podziwu, że udało im się
wyprodukować coś takiego.
No i to tyle jeżeli chodzi o pochwały, ponieważ niestety wad jest dużo więcej niż zalet. Zacznijmy od fabuły, która bądź co bądź nie ma tutaj dużego znaczenia. Dlaczego nie ma? Bo fabuły jako takiej NIE MA. Historia opowiada o niejakim Marcinie(Marcin Kowalczyk) , który zjawia się nie wiadomo skąd w życiu Olgi(Jaśmina Polak). Jedyne co wiemy o głównym bohaterze( a raczej sami dochodzimy do takiego wniosku), że nie jest normalny.
Skrywa on w sobie jakąś tajemnicę, może to była jakaś
trauma. Tego chyba nie wie nawet sam reżyser(Krzysztof Skonieczny). W każdym
razie jedyną ciekawą i wartą uwagi postacią jest ta grana przez Jaśminę. Widać
w Oldze chęć do życia, inne podejście do wielu spraw i całkiem świeże
spojrzenie na rzeczywistość. Oczywiście wszystko to przyprawione dużą dozą
alkoholu i różnej maści dragów, bo przecież w Polsce nie da się inaczej, nie?
To właśnie skłoniło mnie do refleksji czy faktycznie sami
sobie zapracowujemy na taką opinię, jaką mamy wśród „starszych” czy to tylko i
wyłącznie lansowanie stereotypów. Faktem byłoby stwierdzenie, że gdyby nie było
przelatujących przez film scen z wódą, koksem, trawą i seksem, ten film
kompletnie spadłby na samo dno, ponieważ nic nie przyciąga tutaj uwagi.
Tajemniczy pseudo killer, „kupuje” nasz czas na mniej więcej 20min. Potem już zaczynamy myśleć o czymś
innym, a sama produkcja staje się jedynie tłem, do tego co robimy aktualnie.
Znalazłem mimo wszystko jeszcze jeden plus tego filmu, to muzyka. Donguralesko ze swoim "niesiemy dla was bombę", a w szczególności Łona i Webber "Nie pytaj nas" przypadły mi do gustu. O reszcie nie piszę, zostawię wam to do indywidualnej oceny.
Nie wiem czego uczą teraz w szkołach aktorskich, ale
ewidentnie nie tego, jak zrobić DOBRY film. Przejścia są słabe, dialogi nie
powalają, a w zasadzie to są o niczym. Trochę jakby wyciągnęli je z „Trudnych
spraw”. Sir Skonieczny,chociaż to twój debiut, to mimo wszystko następnym razem bardziej się postaraj, bo jak na ten
moment, to polską kinematografię można porównać do polskiej piłki. Coś tam
robią, coś tam wychodzi. Dużo hałasu, a efekt jak zwykle słaby. I nie jest to
wina naszej, narodowej mentalności, bo gdyby faktycznie ten film był dobry, to
z pewnością nikt by go słabo nie oceniał.
Na zakończenie, (bo nie chce mi się dalej rozpisywać o tego
typu badziewiach). Film jak już wcześniej wspomniałem, nie pokazuje niczego
nowego, jest monotonny, przewidywalny, bez większego sensu. Dodatkowo nie
przyciąga uwagi oraz nie zachęca do ponownego obejrzenia. Chciałbym kiedyś
napisać dobrze o jakimś polskim filmie, który nie byłby kolejną komedią
romantyczną czy historią o trudnej młodzieży. Chciałbym zachwycić się nią i być
dumnym z tego, że to nasza, polska produkcja. A po końcowych napisach powinna
być ta myśl, że nie straciłeś czasu i wiesz, że to było to czego potrzebowałeś
w danym momencie. Na ten moment jednak przyjdzie mi jeszcze poczekać, patrząc
na obecny stan polskiej kinematografii.
Moja ocena:
Komentarze
Prześlij komentarz