Medialne zacieranie granic - dziennikarz czy celebryta?
Zanim powiem wam jak odróżniać dziennikarza od
celebryty , najpierw przedstawię najprostszą definicję obu tych słów aby
ułatwić zadanie zrozumienia tekstu. Dlaczego to jest tak ważne? Ponieważ już
dzisiaj granice między tymi profesjami zanikają. I najgorsze jest to, że wina
leży po obu stronach.
Zacznijmy od tego kim jest dziennikarz, a kim celebryta. Odróżnić te zawody można w prosty sposób. Dziennikarz jest osobą zajmującą się przekazem informacji i prezentowaniem materiałów za pomocą środków masowego przekazu. Pierwotnie termin ten oznaczał osobę piszącą teksty w gazetach, jednak wraz z rozwojem środków przekazu, objął także osoby zajmujące się przygotowywaniem materiałów w radiu, telewizji i internecie. Zawód ten wg. etyki dziennikarskiej ma przekazywać prawdę i ukazywać rzeczywistość. Tylko czy prawdą jest rzeczywistość? Nie koniecznie. Wszystko zależy od naszego sposobu postrzegania, ponieważ tak naprawdę, sama prawda jest względna. Nie będę się dalej w to zagłębiał, bo to zwyczajnie temat rzeka.
Czy dziennikarz musi być
celebrytą?
Zacznijmy od tego kim jest dziennikarz, a kim celebryta. Odróżnić te zawody można w prosty sposób. Dziennikarz jest osobą zajmującą się przekazem informacji i prezentowaniem materiałów za pomocą środków masowego przekazu. Pierwotnie termin ten oznaczał osobę piszącą teksty w gazetach, jednak wraz z rozwojem środków przekazu, objął także osoby zajmujące się przygotowywaniem materiałów w radiu, telewizji i internecie. Zawód ten wg. etyki dziennikarskiej ma przekazywać prawdę i ukazywać rzeczywistość. Tylko czy prawdą jest rzeczywistość? Nie koniecznie. Wszystko zależy od naszego sposobu postrzegania, ponieważ tak naprawdę, sama prawda jest względna. Nie będę się dalej w to zagłębiał, bo to zwyczajnie temat rzeka.
Kontynuując, zajmę się teraz definicją
celebryty. Celebryta – czyli osoba znana
z tego, że jest znana. Tak właściwie to wymagania na bycie celebrytą są
znikome. Można nim zostać mając np. bogatych rodziców dzięki czemu mamy
fundusze na to, by ubierać się u znanych projektantów i „wkręcać się” na
imprezy pełne fotografów, dziennikarzy i znanych osobistości. Mówiąc o tym
sposobie miałem na myśli takich ludzi jak rodzina Grycan, Natalia Lesz, Piotr
Kukulski (bardziej znany jako „Pikej”) czy Weronika Rosati. Kolejnym sposobem
na zostanie celebrytą jest ostatnio najbardziej podchwytywane z tego względu,
że jest najprostsze. W dobie internetu nie trzeba dużo, żeby było o kimś
głośno. Wystarczy zrobić z siebie debila przed kamerą. Niestety jest to smutna
prawda. W serwisie YouTube aż roi się od tego typu ludzi ( np. Bonus BGC,
Krzysztof Kononowicz, Tiger Bonzo i Kobra), którzy sądzą, że są w stanie w ten
sposób żyć lub co gorsza na tym zarabiać. Chociaż nawet tutaj „rynek” ten jest
przepełniony, z tego względu, iż człowiek z natury jest leniwy i od zawsze
próbuje na wszelkie możliwe sposoby ułatwiać sobie życie. Te przykłady które
pokazałem są dość skrajne, także ostrzegam, ponieważ poziom głupoty w tych
filmikach jest przeraźliwie wysoki.
Przejdźmy teraz do najważniejszego tematu. Sam jako
student dziennikarstwa zadaję sobie to pytanie. Czy dziennikarz powinien być
celebrytą? W dzisiejszych czasach jak już wcześniej wspomniałem granice te
zacierają się coraz bardziej i obawiam się, że bezpowrotnie. Dawniej dziennikarz
był człowiekiem, który miał ważny cel w życiu i w pewnym sensie misje do
spełnienia. Miał przekazywać informacje, informować społeczeństwo o ważnych
sprawach dziejących się w kraju lub na świecie. Dzisiaj jest niczym kawa 3w1 – „ encyklopedia, rozrywka, informator”.
Jak wiadomo jeżeli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Dzisiaj to
dziennikarz musi odnajdywać się w roli
eksperta. Nikt nie jest wszechwiedzący, a postrzeganie jakoby to pan reporter
miał być spektrum wiedzy jest myśleniem błędnym. Chociaż społeczeństwo przyjęło
to za oczywistość, tak jak nie mają pojęcia o tym, kto prowadzi dzisiejsze programy
telewizyjne. Tak, są to dziennikarze! I tak powinno pozostać, lecz tutaj jest
haczyk, ponieważ to nie jest jedyna rzecz jaką się zajmują.
Świetnym przykładem jako dziennikarza celebryty jest
Olivier Janiak, a właściwie Piotr Olivier Janiak. Dorastał w Krotoszynie, a jego kariera
rozpoczęła się zaraz po studiach. Zaczynał w agencji reklamowej, ale miał
większe ambicje i po wygranym castingu, trafił do TVN-owskiego programu
"Big Star Party". Od 2001 roku został prowadzącym magazyn
towarzysko-kulturalny "Co za tydzień" i jest jego wizytówką do dnia
dzisiejszego. Oprócz tego Współprowadził m.in. Dzień Dobry TVN wraz z Magdą
Mołek, Prowadził finały konkursów Miss Polonia, a w 2005 roku wspólnie z
Szymonem Majewskim i Magdą Mołek poprowadził Sopot Festiwal.
Tak więc, jak widać jest bardzo dobrze znany w
mediach. Chociaż nigdy nie zajmował się poważnym dziennikarstwem, to świetnie
spełnia się w roli korespondenta rozrywki. I tutaj narodziło się to
dziennikarstwo celebryckie. Ze względu na zapotrzebowanie społeczeństwa na
szeroko rozumianą rozrywkę. Celebryci zaczęli wkradać się i przejmować media,
ku uciesze widzów. Ponieważ to my jako ludzie i widzowie ustalamy ramówkę w
telewizji nawet nie zdając sobie z tego sprawy. A cała ta „magia” polega tylko
i wyłącznie na ustaleniu oglądalności. Im program ma wyższe notowania tym
częściej jest wyświetlany i w lepszych dla widza godzinach.
Idąc tropem zabawiaczy telewizyjnych trafiamy na
nową gwiazdę tego podgatunku dziennikarstwa. Mianowicie mowa tutaj o Marcinie
Prokopie. Pewnie wszyscy kojarzą go ze śniadaniowego programu „Dzień Dobry
TVN”, który prowadzi wraz z Dorotą Wellman. Jednakże jego droga na szczyt
celebrytyzmu dziennikarskiego zaczęła się w roku 1997, kiedy to pisał dla
takich magazynów jak : „Przekrój”, „Gazeta Wyborcza”, „Wprost” czy „Glamour”.
Celebrycka natura Marcina zaczęła dawać znaki istnienia dopiero po rozpoczęciu
współpracy z telewizją. Zaczynając od MTV Polska w roku 2001, oraz udział jako
juror w polskiej edycji „Idola”.
Następnie rozwijał się w TVP 2 w programach
takich jak : „Prokop i panny”, „Młode wilki”, „Podróże z żartem” czy „Pytanie
na śniadanie”. Na szczęście już dużo tego nie ma. Kontynuował karierę w DDTVN,
następnie zabłysnął programem „Clever – widzisz i wiesz”( wraz z Dorotą
Wellman) oraz „Milion w minutę”. Prowadzi również „Mam talent” razem z Szymonem
Hołownią, który bądź co bądź jest celebrytą, chociaż nie utożsamia się z tym. Następnie Prokop postanowił „okiełznać” TVN
Turbo takimi programami jak: „Motoszoł” czy „Turbo ring”. Jako gwóźdź do trumny
motoryzacji, postanowił albo to raczej stacja postanowiła wpakować go na
prowadzącego legendarny program „Automaniak” i jako fan motoryzacji nie mam
zielonego pojęcia co on tam właściwie robi. Co więcej, sądzę, że jest tam
całkowicie zbędny i robi tylko i wyłącznie za chodzącą reklamę.
Skoro o reklamie mowa. W tym nurcie Celebryci są powiedziałbym,
że ekspertami. Tak w zasadzie to robią za manekiny albo wieszaki, na które
zakładane są dane marki i produkty. Reklama i promowanie przeróżnych koncernów
przejęło i jednocześnie napędza medialny rynek. Ostatnio wielką kampanię
reklamową zorganizowała sieć „Play”, w której wystąpili znani dziennikarze,
aktorzy i generalnie „śmietanka” polskiego show biznesu.
Najbardziej w tym wszystkim boli mnie występ Kuby
Wojewódzkiego. Chociaż jest on niewątpliwie wielką gwiazdą i świetnym
dziennikarzem. To wydaje mi się, że jemu jest to niepotrzebne. Chociaż
faktycznie stawiając się na jego miejscu i widząc taką kasę za minutowy filmik,
sam bym się zastanowił nad tym, czy nie zasilić swojego konta bankowego o dość
sporą kwotę. Tyle, że on raczej nie potrzebuje tego typu sposobów zarobku,
ponieważ sam program, który prowadzi pozwala mu naprawdę na godne życie. Nie
zamierzam się zagłębiać w życiorys Kuby, ponieważ nie ma to większego sensu z
tego względu, że każdy go zna. Jest to pierwsza osoba jaka przychodzi na myśl
kiedy tylko pomyślimy o temacie dziennikarza celebryty. I fakt, jako jeden z
niewielu łączy jedno z drugim w dobrych proporcjach. Nie obnosi się nazbyt z
tym co posiada oraz nie okazuje całemu światu co ostatnio jadł na śniadanie.
Jest natomiast niewątpliwie inteligentny, co można wyczuć po samym sposobie
wypowiadania oraz to, że przez tyle lat potrafi utrzymać swoje show i co
najważniejsze, że to się nie nudzi!
Świadczy to o pomysłowości i sposobie na
samorealizację. Pytanie tylko jak długo będzie w stanie prowadzić taki program
na tym poziomie bez poczucia znaczącego spadku na jakości. Jako równoważnię
można podać tutaj Szymona Majewskiego, który najzwyczajniej w świecie się
„wypalił”, a próby ratowania własnego show tylko go pogrążyło. W moim odczuciu
spowodowane to było zanikiem instynktu dziennikarskiego, który trzymał go na
ekranie. Nie miał pomysłu na siebie i to było widać. Gdyby zszedł w porę ze
sceny, kiedy jego program był jeszcze ceniony i na całkiem niezłym poziomie,
mógłby zachować profesjonalizm i godność( w zasadzie to brakuje mi tutaj
odpowiedniego słowa). Niestety, Szymon został upadłym dziennikarzem, który
działa w podziemiach serwisu Youtube, gdzie i nawet tam nie ma szans na
odrodzenie.
Prawie bym zapomniał wspomnieć o królu serwisów
społecznościowych. Oczywiście mowa tutaj o Jarosławie Kuźniarze. Dlaczego
dodałem mu przydomek króla? Ponieważ wydaje mi się, że już uzależnił się od
takich portali jak Facebook czy Twitter. Ma facet zawrotne tempo w dodawaniu
postów. Ale również jego kariera dziennikarska jest dość zawrotna i trzeba mu
przyznać, że nie jest leniwy, bo naprawdę ciężko pracuje na to by być tam gdzie
jest i nadal piąć się na szczyt. I właśnie dlatego postanowiłem o nim
wspomnieć, przez serwisy społecznościowe. Ma on bardzo dobre zadatki na bycie
celebrytą, chociaż jeszcze nim nie jest. I życzę mu , aby pamiętał o tej
granicy, bo łatwo ją przekroczyć, ale gorzej jest wrócić.
Ze smutkiem muszę stwierdzić, że jednak po części trzeba odkryć w
sobie taką drugą naturę. Kiedyś nie oczekiwano od dziennikarzy aby bawili
tłumy, bo nie takie było ich zadanie. Dzisiaj niestety jak nie masz tego daru w
sobie, to możesz nie zrobić kariery w telewizji czy innych mass mediach.
Chociaż umówmy się, że nie jest to konieczność tylko spekulacje, które bądź co
bądź coraz bardziej nabierają realności. Chciałbym kiedyś uznać słowo celebryta
za archaizm, lecz to się po prostu nie stanie. Fakt, że może samo słowo zostać
wyrzucone z obiegu jest całkiem prawdopodobne, ale to nie oznacza, że owa
profesja wyginie, bo była obecna z nami już dużo wcześniej i przetrwa próbę
czasu nawet pod inną postacią.
Komentarze
Prześlij komentarz