Pijackie eskapady "Pod Mocnym Aniołem"
Dzisiaj
przyjrzymy się nowej produkcji reżysera Wojtka Smarzowskiego,(znanego wcześniej
z takich filmów jak „Wesele” (2004r), „Dom zły” (2009r), „Róża” (2011r) i
ostatni, niewątpliwie rozpoznawalny film „Drogówka”, która zdobyła uznanie
całego kraju.)
W świecie polskich i jakże tandetnych komedii romantycznych, kontrowersyjny reżyser postanowił raz jeszcze zaintrygować i poskładać na łopatki widzów. Cieszę się, że jest ktoś taki jak Wojtek, bo inaczej Polska kinematografia całkiem zeszłaby na psy, a w zasadzie to na beznadziejne komedie romantyczne. Nie to, że jestem przeciwnikiem tego gatunku, skądże. Po prostu komizm przedstawiony w tych filmach jest tak tragiczny, że powinny leżeć w działach „Dramat”. Tak, dzisiejsze polskie komedie są szeroko rozumianym dramatem. Ci sami aktorzy, ten sam schemat, to samo badziewie.
W świecie polskich i jakże tandetnych komedii romantycznych, kontrowersyjny reżyser postanowił raz jeszcze zaintrygować i poskładać na łopatki widzów. Cieszę się, że jest ktoś taki jak Wojtek, bo inaczej Polska kinematografia całkiem zeszłaby na psy, a w zasadzie to na beznadziejne komedie romantyczne. Nie to, że jestem przeciwnikiem tego gatunku, skądże. Po prostu komizm przedstawiony w tych filmach jest tak tragiczny, że powinny leżeć w działach „Dramat”. Tak, dzisiejsze polskie komedie są szeroko rozumianym dramatem. Ci sami aktorzy, ten sam schemat, to samo badziewie.
Twórca
„odskoczni od komedii - made in Poland” Tym razem obrał na celownik temat, o
którym nikt nie chce mówić głośno, który jest swoistym tabu, a problem ten
dotyczy sporego grona osób w naszym pięknym kraju. Oczywiście mowa tutaj o alkoholizmie.
Film
potrafi diametralnie odwrócić zdanie jakie sobie wyrobimy po pierwszych
trzydziestu minutach na jego temat. Początkowo wydawał mi się on nudny i
schematyczny niczym westerny w niedzielę w TV. Jednak wraz z mijającymi
minutami akcja zaczyna nabierać tempa i oddziaływać na komórki mózgowe. Robert
Więckiewicz, wcielił się w rolę Jerzego – pisarza, który ma spore problemy z
alkoholem. Oprócz tego jest też świetnym pisarzem i naprawdę można odnieść
wrażenie jakby nie miał żadnych problemów ze zdrowiem. Zakochując się w pewnej młodej dziewczynie (Julia
Kijowska), próbuje walczyć z nałogiem lecz próby te nie są długotrwałe. Jego
życie to jedna wielka sinusoida, w której on sam próbuje się odnaleźć. Z jednej strony jest rozpoznawalnym i
inteligentnym pisarzem, by następnie leżeć zalany na podłodze lub w innym
miejscu, w zależności od stanu upojenia alkoholowego.
Trafiając
na odwyk spotyka doktora Granadę(Andrzej Grabowski), który swoją drogą też ma
sporo za uszami, pacjentów (Jacek Braciak – „Kolumb”, Kinga Preis - Mania, Marian Dziędziel – „Król Cukru”/ Kubica, Marcin Dorociński -
Borys, Arkadiusz Jakubik – „Terrorysta”,
Lech Dyblik – „Przodownik”, Iwona
Wszołkówna - Joanna, Iwona Bielska – „Królowa
Kentu”, Krzysztof Kiersznowski – „Inżynier”)
oraz personel(m.in. Izabela Kuna - Katarzyna, Robert Wabich jako Pielęgniarz
Mietek). Każdy z pacjentów musi napisać jak to było, kiedy alkohol był ich
największym „przyjacielem”, a właściwie
to kiedy jeszcze nie byli w stanie dostrzec problemu jaki ich dopadł(w zasadzie
to nie dostrzegali niczego poza „flaszką”).
W ten sposób zauważamy , że ten problem
nie dotyczy tylko i wyłącznie osób z tzw. marginesu społecznego. Ponieważ Ci
ludzie wcześniej nie byli pijakami. Odniosę się teraz do ogółu społeczeństwa, a
nie konkretnie do filmu. Ci tzw. „żule”
czy jakkolwiek by ich nie nazwać, są to ludzie tacy jak wszyscy, tyle że im się
nie powiodło w życiu z różnych powodów. Nie jesteśmy w stanie określić tego kim
będziemy za 20-30 lat mając ich powiedzmy piętnaście. Każdy mówi, że nie
skończy tak jak „ktoś tam”, ale tak
naprawdę nie znamy przyszłości i koledzy z bliskiego środowiska albo ktoś z
rodziny, może właśnie stoczyć się przez alkohol. Chociaż umówmy się, nie jest
to bezpośredni problem, bo za procentami często stoją różne inne problemy,
które często były prowodyrami do tego aby sięgnąć po przysłowiową „czystą”. Wracając do Filmu. Mamy pełną paletę profesji jakie uprawiają, a
raczej uprawiały osoby, które wylądowały na odwyku. Począwszy od reżysera,
kierowcy TIR’a, a na Księdzu i farmaceutce skończywszy. Wszyscy Ci ludzie
opowiadają swoją drogę ku upadkowi, chociaż nie każdy chce się zmienić, to
każdy podejmuję(dobrowolnie bądź niekoniecznie) walkę o trzeźwy tryb życia.
Poprzez
te barwne postacie zostaje nam przekazany obraz tego, jak wygląda życie
alkoholika „od kuchni”. I nawet Magda Gessler nic tutaj nie zdziała ze swoimi
rewolucjami. Bo to co się dzieje, jest samo w sobie istnym dramatem. Utrata
kontroli nad własną świadomością i ślepe podążanie za instynktem. Dlaczego
instynktem? Bo instynktownie poszukują alkoholu. Nie interesuje ich zbytnio czy
jest to wytrawne wino albo whisky. Najważniejsze, żeby mocno kopało. Kolejną
dyscypliną w jakiej nasi bohaterowie są liderami, to niekontrolowane
wymiotowanie w najbardziej
nieoczekiwanych momentach. Raczej nie muszę dalej wyjaśniać jak nieprzyjemnym
widokiem jest ta „kategoria”. Następną
dziedziną, która przywodzi na myśl jedynie zezwierzęcenie to kompulsywny seks.
Nie mylić tego z uprawianiem miłości. To po prostu „brudne” zaspokajanie
pragnień najprostszych instynktów, który nie ma praktycznie niczego wspólnego
chociażby z porno w internecie. Czym jeszcze uraczy nas wspaniałomyślny
reżyser?
Na przykład
przemocą, której na pewno nie brakuje w tym filmie. Jest pokazana ostro,
dosadnie i bez tzw. „zbędnych ceregieli”.
Widoki w których to mężczyzna bije kobietę jest standardem. Kolejnym
etapem w staczaniu się bohaterów jest niekontrolowanie potrzeb fizjologicznych.
Nie ważne gdzie i jak, byleby pozbyć się problemu - tak mogłaby wyglądać myśl
przewodnia tej produkcji. No i to czego pewnie nie wszyscy wiedzą, a faktycznie
jest to prawda i występuje nie tylko po spożyciu twardych narkotyków. Halucynacje,
zwidy czy omamy – to efekt długotrwałego spożywania procentów w ilościach
znacznie przekraczających tą dopuszczalną przez organizm. Objawić się może
wszystko co nasz zszargany wódą mózg potrafi wyeksponować przed naszymi oczami.
Te
wszystkie skutki picia nie zostały pokazane tylko po to, aby wywołać wrażenie
na widzu. Jest tutaj wg. mnie ukryte przesłanie dla społeczeństwa naszego
kraju, chociaż nie jest to pierwsza ekranizacja problemów Polaków przez
Smarznowskiego. Drogówka również przedstawiała to co wiedzą wszyscy, a nikt o
tym nie mówi. Wtedy było to kolesiostwo, łapówkarstwo i bezkarność w polskich
służbach mundurowych. A w tej produkcji - historia alkoholików.
Produkcja
została oparta na powieści Jerzego Pilcha, która ma ten sam tytuł. Konstrukcja fabuły jest ustawiona w ten sposób, aby
rzucić widza na głęboką wodę. Z początku delikatne wprowadzenie, ale bohaterów
poznajemy już po zanurkowaniu w tym „szambie”. Bo w ten sposób można opisać
konfrontacje z tym filmem. Wchodzisz do kina czysty, pełen radości i nastawiony
na dobrą komedię jak za starych czasów. Następnie projektor rzuca na biały
ekran film i w tym momencie twoje myślenie zmienia się o 180 stopni, co
powoduje, że wychodzisz mentalnie brudny i „utopiony” w błocie filmowej
rzeczywistości. Ale wyciągasz również wnioski płynące z tego utopijnego
przekazu.
Muzyka
została skomponowana przez m.in. Mikołaja
Trzaskę, który nie raz przyczynił się aby w twórczości Wojtka (reżysera) nie
było głucho. Singiel Lech Dyblik + TRIO - „POD MOCNYM ANIOŁEM", jest
piosenką – zwiastunem zarówno filmu jak
i nowo powstałej płyty aktora, której premiera planowana jest na przełom 2014 i
2015 roku.
Czy
poleciłbym film wszystkim? Na pewno nie. Niech czasami rodzicom nie przyjdzie
do głowy puszczanie go dorastającym dzieciakom jako filmu edukacyjnego, bo nie
należy do tego typu produkcji. Do niego trzeba po prostu dojrzeć. Inaczej nie
jesteśmy w stanie zrozumieć pewnych smaczków zawartych w przekazie. Sądzę, że
nawet niektórzy „dorośli” mogą go nie zrozumieć ale to już kwestia percepcji i
podejścia do tego rodzaju kina. Na pewno zaprosiłbym zniewieściałych
nastolatków będących tuż przed lub świeżo po odebraniu dowodu, bo może
faktycznie namieszać im w głowach w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Smutne
jest jedynie to, że nie będziecie chcieli do niego wracać.
Moja ocena: 6.5/10
Krzysztof Pawlak
Komentarze
Prześlij komentarz