Wyspa tajemnic(2010) - Ludzki mózg potrafi płatać figle...
Czy świat jaki postrzegamy za prawdziwy, w rzeczywistości taki jest? Jak wiemy, nasza wyobraźnia często potrafi wykraczać poza naszą kontrolę, a naukowcy zajmujący się psychologią, do dzisiaj nie odkryli wszystkich czynników warunkujących nasze zachowanie.
To w jaki sposób pojmujemy świat i bierzemy go za pewnik, jest powiązane z tym, w jaki sposób żyliśmy dotychczas, a w zasadzie jakie emocje i w jakiej skali je odczuwaliśmy.
Ale zacznijmy od początku. Film opowiada o szeryfie federalnym Teddy'm Danielsie (Leonardo DiCaprio), który stara się dowiedzieć, w jaki sposób z zamkniętej celi w pilnie strzeżonym szpitalu dla przestępców chorych psychicznie zniknęła pacjentka. W rozwikłaniu tej zagadki pomaga mu jego nowy partner Chuck Aule (Mark Ruffalo, bardzo dobrze znany z roli Hulk'a).
Akcja filmu rozgrywa się w 1954 roku, na wyspie w Zatoce Bostońskiej. Przypływając promem na ten malowniczy i jednocześnie przerażający dobytek, szeryf Daniels jeszcze nie wiedział, co tak na prawdę stało się w szpitalu. Dręczony przez koszmary, próbuje dostać się do prawdy, wpadając w jeszcze większe "bagno". Świetną rolę zagrał tutaj również Ben Kingsley, grając strasznie poważnego( i podejrzewam, że nie do końca zrównoważonego)Doktora Johna Cawley'a.
Zastrzeżenia mam co do fabuły tejże produkcji. Oczywiście filmy reżyserii Martin'a Scorsese nigdy nie będą totalnymi gniotami, o tyle w tej produkcji zabrakło mi trochę wartkości akcji. Czasami niektóre sceny były tak monotonne, że można było na chwilę przysnąć. Jeszcze bardziej jednak działała mi na nerwy muzyka, która (wg. mnie) została fatalnie dobrana. Dla zobrazowania sytuacji. Bohater idzie ścieżką, podążając ku drzwiom znajdującym się nieopodal. W tle leci muzyka niczym z dobrego horroru, która stara się nas nastrajać. Nagle drzwi się otwierają, muzyka cichnie i co? I kompletnie nic się nie dzieje! Wiadomo, że film ma być dreszczowcem, ale z jakimś smakiem wykonany, a nie dla podbudowywania napięcia upychać straszną muzykę gdzie tylko się da. Raz, że to nie nastraja, a dwa, raczej irytuje.
To co najbardziej przeraża nas w osobach z problemami psychicznymi, to zapewne fakt, że nigdy nie jesteśmy pewni, w jaki sposób się zachowają w danej sytuacji oraz to, do jakich czynów zdolne są takie osoby. Na tej wyspie takich osób jest mnóstwo, tak więc w tym filmie raczej nie uświadczymy jakiegokolwiek poczucia humoru. Bardziej będziemy zainteresowani historią tego, w jaki sposób Ci wszyscy "mieszkańcy" tej odłączonej od reszty społeczeństwa wyspy, się tam znaleźli.
Jak wiadomo nie od wczoraj, każdy ma swoją drugą, ciemną stronę natury i w jakimś tam stopniu mamy trochę "nawalone pod kopułą". Problem zaczyna się, gdy przestajemy to kontrolować i nie jesteśmy w stanie zapanować nad własną świadomością oraz wyobraźnią. Pełno jest osób przecież, które się czegoś boją np. ciemności. Sam brak światła nic nam nie zrobi. Dopiero kiedy pozwolimy naszej wyobraźni puścić wodze fantazji, wszystko zaczyna wydawać się podejrzane.
Moja ocena: 7/10
nudy
OdpowiedzUsuń