Niezbyt "Fantastyczna Czwórka"

„Fantastyczna Czwórka” nie ma lekko. Popularność komiksów maleje, seriale telewizyjne są anulowane z powodu spadku oglądalności, a każdy aktorski film okazuje się wielką klapą. 

www.filmweb.pl
Adaptacje filmowe spotkały się z falą krytyki m.in. przez swój infantylny, komediowy i familijny ton. W związku z tym, studio FOX postanowiło obrać przeciwny kierunek, wyprodukować film poważny, mroczny, ukazujący „Fantastyczną czwórkę” z nieznanej dotąd perspektywy (podejście podobne do „Człowieka ze Stali”).


Reed Richards (Miles Teller), Ben Grimm (Jamie Bell), Sue Storm (Kate Mara), Johnny Storm (Michael B. Jordan) i Victor Von Doom (Toby Kebbell) są wyjątkowo inteligentnymi nastolatkami, którzy dla NASA tworzą pierwszy na świecie teleporter. Machina zaprowadza młodych naukowców do tajemniczej planety Zero. Na miejscu dochodzi do wypadku- Victor znika bez śladu, a reszta na skutek anomalii zyskuje super moce. Początkowo zostają oni wykorzystani przez wojsko jako obiekt eksperymentów i  jako super żołnierze, jednak z czasem, kiedy Ziemia stanie przed obliczem wielkiego zagrożenia, bohaterowie będą musieli wspólnie wykorzystać swoje zdolności i uratować świat.
Najnowsza filmowa „Fantastyczna Czwórka” od początku zapowiedzi wzbudzała sporo kontrowersji. Wprowadzono wiele zmian względem pierwowzoru- tytułowi bohaterowie tym razem są nastolatkami (chociaż sami aktorzy mają ok 30 lat), Negative Zone zastąpiono planetą Zero, postacie nie posiadają swoich komiksowych pseudonimów i kostiumów, Johnny’ego Storma (brata blondwłosej Sue) gra czarnoskóry Michael B. Jordan it. Niepokój fanów dodatkowo wywołały wydarzenia jakie miały miejsce w trakcie realizacji- ponoć reżyser, Josh Trank przychodził na plan filmu pijany, zachowywał się agresywnie, kłócił się z producentami którzy często wtrącali się, wywierali na nim presje, efektem czego były liczne poprawki w scenariuszu, dokrętki i odcięcie reżysera od montażu (i reżyserii spin-offu "Gwiezdnych Wojen").
sharkberg.com

Całe zamieszanie nie mogło wyjść „Fantastycznej Czwórce” na dobre. Od samego początku widać liczne nieścisłości i błędy. Akcja filmu zaczyna się w roku 2007, jednak kostiumy i sceneria wyglądają na lata 80/90 (modele telewizorów i komputerów, konsole Nintendo 64). Postacie (Franklin Storm i Victor Von Doom) wspominają o zbliżającej się zagładzie Ziemi, jednak nikt nawet nie wyjaśnił o jakiej zagładzie mowa. Kolor włosów Kate Mary zmieniają się z sceny na scenę (z ciemnego blond na jasny). Bohaterowie w jednej scenie są wyjątkowo pijani (btw po wypiciu jednej piersiówki), a scenę później są całkowicie trzeźwi. Postacie i  relacje między nimi (które powinny być podstawą „Fantastycznej Czwórki”) błyskawicznie zmieniają się z sceny na scenę, często bez uzasadnienia. 


www.vulture.com



www.techtimes.com

„Fantastyczna Czwórka” często gubi się w swojej narracji. Wstęp filmu jest jakby wyrwany z kontekstu, nie wnosi niczego konkretnego  (poza idiotyzmami, takimi jak obraz 2007 roku). Później poznajemy pozostałe postacie, śledzimy proces budowy teleportera, oraz ich krótki pobyt na planecie Zero. Dopiero po godzinie filmu bohaterowie zdobywają moce i nagle akcja przeskakuje o rok do przodu – żadnego rozwoju postaci, ich przemiany w super bohaterów, nic tych rzeczy. To co najciekawsze zostało pominięte. W ostatnich 20 minutach pojawia się (znikąd) złoczyńca, który sieje terror, następnie Fantastyczna Czwórka wkracza do akcji i chwilę później film urywa się. Pierwsze 70 minut to nudna historia nastoletnich naukowców i ich teleportera, a ostatnie 20 minut to wtórna do bólu, pozbawiona sensu i maksymalnie uproszczona historia bohaterów ratujących świat. Film albo się wlecze, albo błyskawicznie przeskakuje.

www.gq.com

Cięcia w montażu i zmiany w scenariuszu rzucają się w oczy- masa scen dotyczących rozwoju postaci, ich motywacji, czy scen akcji została usunięta. Wielu ujęć ze zwiastunów nie ma w filmie (lot the Thing nad miastem, dialog między Reedem a dr Doomem). Jakby tego było mało, wycięto ze scenariusza większość sekwencji walki. W całym filmie, są tylko dwie sceny akcji, z czego pierwsza ma miejsce po 70 minutach filmu i trwa 1 minutę, a druga, finalna trwa jakieś 10 minut. Są one wykonanie bardzo marnie – choreografia przywodzi na myśl odcinek „Power Rangers”, brakuje jakiegokolwiek napięcia, a wszystko jest oprawione kiepskimi efektami specjalnymi i charakteryzacją.  


Postacie są nudne, irytujące , antypatyczne, a aktorstwo drętwe. Miles Teller nie posiada ani grama charyzmy lidera grupy, Reeda Richardsa znanego z komiksów (ba, w jednym momencie porzuca przyjaciół w potrzebie). Sue Storm to marnie rozrysowany archetyp chłodnej dziewczyny, kierującej się logiką (wszędzie szuka matematycznych  wzorów, co wygląda komicznie). Johnny Storm to nie śmieszny i irytujący comic realeve. Najgorzej ze wszystkich wypadł antagonista, Victor Von Doom. Jako postać ludzka, daje radę, ale kompletnie rozczarowuje jako dr Doom – charakteryzacja na miarę filmu klasy B, postać wtórna, pozbawiona głębi, sensownej motywacji, mocno odbiegająca od pierwowzoru. Jest to jeden z najgorzej napisanych złoczyńców w historii adaptacji komiksów. Większość aktorów gra jedną twarzą, najczęściej pozbawioną emocji. Jedyną postacią, poprawnie zagraną i wykreowaną jest Ben Grimm/the Thing – jako jedyny posiada wyraźne motywacje, jest  to postać bardziej rozbudowana i do tego wizualnie prezentuje się dobrze, zdecydowanie lepiej niż poprzednie wersje the Thing.

kimt.com

Czy „Fantastyczna Czwórka” czym kol wiek wyróżnia się na tle konkurencji? Fani mrocznych, surowych science - fiction i adaptacji komiksów mogą docenić klimat. Reżyser oznajmił, że jego inspiracją były dzieła Davida Cronenberga – co widać w fabule (bardziej zbliżonej do „Muchy”, niż „Fantastycznej Czwórki”), oraz atmosferze rodem z horroru (nie zabrakło „eksplodujących” głów niczym w „Scanners”). Nie zmienia to faktu, że poważny i mroczny ton często tworzy śmieszny kontrast z licznymi absurdami, błędami i banałami.


„Fantastyczna Czwórka” to porażka, niemal na każdym polu. Kompletnie źle rozłożono akcenty – film  za długo się rozkręca,  za dużo dłużyzn, zbędnych wątków, ekspozycji,  za mało rozwinięte postacie, niewiele scen akcji i samych super bohaterów. Jest to produkt niedopracowany, wybrakowany. Takie są efekty braku porozumienia między reżyserem, a producentami. Miał być hit, a wyszedł kit.

Komentarze

Popularne posty