Halloween 3 : Sezon czarownic(1982) – Brak mi słów…

Moje kolejne starcie z serią „Halloween” zakończyło się totalnym niepowodzeniem. Niestety film nie dość, że mnie odrzucał, to na dodatek jak już zdołałem go dokończyć, jedyne co pozostało po nim, to niesmak, irytacja i solidna dawka zdenerwowania poziomem tego „horroru”.


Zacznijmy może od tytułu. Jaki sezon czarownic?! Co to ma znaczyć?! Przecież tam nie ma nawet wzmianki o jakichkolwiek czarownicach! Jedyne co ma wspólnego tytuł z tym filmem, to dzieciaki czarowane jakąś reklamą ze śmieszną muzyczką. Poziom absurdu w filmie reżyserii Tommy’ego Lee Wallace’a sięga zenitu.

Halloween 3 przedstawia tajemniczą, irlandzką firmę Silver Shamrock, która zajmuje się produkcją znanych masek halloweenowych. Jednocześnie we wspomnianej wcześniej telewizji leci wesoła piosenka, która ma uwolnić „zbrodniczą” moc zawartą w tychże maskach. No dobra panie „rezyseze”, jak facet z facetem. Czy jest Pan świadomy jak bardzo ten horror nie przypominał horroru? Chyba nie bardzo.

Nie jestem zwolennikiem tego gatunku filmowego, przyznaję się bez bicia. Jednakże sytuacja, w której jakieś roboto-gumisie w garniturach, kontrolują miasto, to wydaje mi się to co najmniej zabawne. Co więcej wyglądem naśladują trochę Bonda, natomiast grą aktorską i sposobem poruszania się – terminatora. Także jak dla mnie jest to mieszanka, po której spożyciu zazwyczaj ląduje się w toalecie.

Następną sprawą jest ogólna gra aktorska wszystkich bohaterów. Nikt tam się nie wyróżnia, wszyscy, co do jednej osoby na planie gra teatralnie. No jeżeli nie teatralnie, to sztucznie. Żadna różnica w tym przypadku. Najbardziej swoim plastikowym graniem uwiodła mnie pielęgniarka w szpitalu, która zamiast jakkolwiek zareagować na sytuację, w której „drewniak w garniaku” morduje pacjenta, to stoi jak wryta mrucząc coś pod nosem.

Tom Atkins jako Dr Daniel „Dan” Challis, to jest dopiero fascynująca postać. Doktorek bawiący się w Sherlocka Holmesa i biegający po całym mieście w celu rozwikłania zagadki wygląda raczej jak przestraszone, zagubione dziecko, a nie facet, który próbuje dotrzeć do prawdy.

Trudno skomentować to, co się dzieje gdy „zadziała” ta maska przywdziana przez jakieś tam dziecko. Węże, gady, owady i inne brzydkie zwierzaki wyskakujące z tych masek, to jest albo jakaś tania magiczna sztuczka albo już sam nie wiem. Chciałbym to jakoś logicznie wytłumaczyć, lecz niestety nie dam rady. Oczywiście muzyka, która jak w poprzednich częściach całkowicie nie trafia w obraz jest jakby przypadkowo tam dołożona. Nie ma ani ładu, ani składu. Próbuje nas nastawić na ciekawą scenę, jednakże nic się takiego nie dzieje, co po prostu irytuje niesamowicie.

 Podsumowując, jestem nie tyle co zawiedziony, a wręcz zdenerwowany i całkowicie poirytowany tym filmem. Poziom głupoty bohaterów przekracza wysoko ustawioną poprzeczkę przez poprzedników z wcześniejszych części. Prędzej przestraszę się na komedii romantycznej niż takiej produkcji.

Krzysztof Pawlak

Komentarze

Popularne posty