Mad Max pod Kopułą Gromu - Max razem z Tiną Turner teraz w zestawie Happy Meal
W 1978 roku George Miller nakręcił „Mad Max”, sensacyjny film klasy B ,utrzymany w klimacie postapo z
debiutującym Melem Gibsonem w roli głównej. „Mad
Max” okazał się wielkim hitem- niepowtarzalna, apokaliptyczna atmosfera,
brutalne sceny akcji, spektakularne pościgi i charyzmatyczny protagonista. Trzy
lata później Miller nakręcił sequel, „Mad
Max- Wojownik szos”, który okazał się jeszcze większym sukcesem,
przewyższał poprzednika niemal pod każdym względem. Kolejna kontynuacja była
wyłącznie kwestią czasu.
Poprzednie filmy zostały wyprodukowane wyłącznie przez
Australijczyków, były wsparte niewielkim budżetem (jedynka - 400 tys. $, dwójka
– 2,5 mln $). Trzecia część „Mad Max pod
Kopułą Gromu”, powstała w kooperacji z Amerykańskimi producentami. Miało to
kluczowy wpływ na efekt końcowy.
Trzeci „Mad Max” powstał
w 1985 roku, w czasach w których rządziło kino nowej przygody, takie filmy jak
seria „Gwiezdne wojny”, czy „Indiana Jones”. Producenci chcieli, aby
nowy „Mad Max” wpisał się w ówczesne
trendy, z tego też powodu jest on zdecydowanie bardziej komercyjny – droższy
(12 305 523 $), zrealizowany z większym rozmachem i (niestety) skierowany
do szerszej widowni.
Pierwsza i druga część „Mad
Maxa” były brutalnymi filmami akcji, skierowanymi do starszego odbiorcy.
Max był mścicielem i bezlitosnym wojownikiem, który kierował się jedynie chęcią
przetrwania. W „Mad Max pod Kopułą Gromu”
jest zupełnie odwrotnie.
Produkcja ta zyskała niską, bezpieczną kategorię wiekową
PG-13, która ogranicza wszelkie treści mogące źle wpływać na młodszą
widownię. Przemoc jest dość mocno ograniczona – bardzo mało krwawych scen, mało
ofiar (w całym filmie doliczyłem się zaledwie dwóch). Sceny akcji często
sprowadzają się do marnych, slapstickowych gagów.
Dla lepszej oglądalności twórcy postanowili zaangażować
popularną wokalistkę pop, Tinę Turner. W filmie słychać jej piosenki (One of the Living na wstępie i We don’t need another hero na końcu), a
sama piosenkarka zagrała antagonistkę, drugą najważniejszą postać w filmie.
Tina Turner jest poważną wadą filmu – aktorka z niej marna, jej postać
jednowymiarowa, przerysowana, a utwory nie pasują do świata postapokalipsy.
Inną wadą „Mad Max pod
Kopułą Gromu” jest scenariusz, który pierwotnie miał być wykorzystany do
zupełnie innego filmu. W połowie historii, Max trafia do rajskiej oazy
zamieszkałej przez gang dzieci. Uważają one przybysza za zbawiciela z
przepowiedni, który zabierze je do „ziemi obiecanej” (czy coś w tym guście). W
poprzednich częściach Max zwyczajnie zignorowałby je, albo oczekiwał nagrody w
zamian, tutaj bezinteresownie pomaga. Przez resztę filmu przeżywa przygody
wspólnie ze swoim „gangiem Piotrusia Pana” (nawet wygląd i charakter się
zgadza). Na dodatek protagonista nikogo w tej części nie zabija. Dlaczego Max
jest kompletnie inną osobą niż w poprzednich częściach, tego nie wiadomo. Film
jest skierowany do dzieci, dlatego wprowadzono dużo dziecięcych (i irytujących)
postaci, z którymi mali widzowie mogli by się utożsamić. Wszelki urok serii „Mad Max” przepadł, zastąpiła ją
bezpieczna, kiczowata bajeczka dla dzieci, reklamująca Tinę Turner. Fabuła nie
ma sensu, jest niespójna z resztą serii, dialogi dzielą się na klisze i
patetyczny bełkot, a postacie są maksymalnie jednowymiarowe.
Tyle narzekałem, ale może pora wskazać jakieś zalety? Warstwa
wizualna prezentuje się dobrze – pomysłowe i dopracowane kostiumy, świetna
charakteryzacja i scenografia. Cały film jest zrealizowany z większym
rozmachem. Dla niektórych zaletą może być jeszcze Mel Gibson w roli głównej.
Seans jako tako nie nuży, chociaż nie wzbudza większych emocji.
„Mad Max pod Kopułą
Gromu” to kiepski sequel, karkołomna próba skierowania marki w stronę
młodszej widowni. Polecam dzieciom, najmniej wybrednym fanom serii i Tiny
Turner.
Komentarze
Prześlij komentarz